Jakiś czas temu przeszukałem cały internet w poszukiwaniu informacji (opinii) na temat kursów na wózki napędzane w woj, W.-Mazurskim. I, niestety, nie znalazłem żadnej informacji na ten temat. Dlatego mam nadzieję, że komuś kiedyś przyda się moja informacja.
Jest w Olsztynie kilka firm organizujących takie kursy ( m. in. ZDZ, OCK). Ja zdecydowałem się na ostatnią firmę, która posiada swój własny nowy wózek (co podkreślają przy każdej sposobności). Poza tym robiłem wcześniej kurs na kat. B w tej firmie, z którego byłem bardzo zadowolony. Więc uznałem, że będzie to najlepszy wybór.
Dostałem na własność nowy podręcznik. No i na tym kończą się plusy.
Szkolenie trwało 7 dni (2 godz. dziennie). I może to nawet i dobrze, bo chociaż program przewiduje znacznie więcej godzin teoretycznych to na zajęciach były odczytywane na telewizorze z laptopa informacje wypisane słowo w słowo z podręcznika. Przy czym wielokrotnie był podkreślany fakt, że tego NIE MA w żadnych podręcznikach:)
Już na wstępie instruktor zauważył, że 15 godzin praktyki (o których informują na stronie internetowej, w rozmowie telefonicznej oraz osobiście w biurze) tak naprawdę trzeba będzie podzielić na 2 podgrupy po 7 osób i wychodzi ok. 2,5 godziny na osobę. Przy czym instruktor zdążył zauważyć, że my (kursanci) i tak mamy dobrze: "Bo, na przykład, w takiej Warszawie grupy są 32-35 osobowe! Więc sami policzcie ile minut przypada na jednego kursanta". Ostatecznie jednak KAŻDY przejeździł ok. 1 godziny, wożąc 2 puste palety tam i z powrotem na parkingu dla aut osobowych o długości 10-15 metrów pod Domem Towarowym.
Oczywiście żadnej "podgrupy 7 osobowej" nie widziałem na oczy. Szkoda, że Mysłowicki program nauczania (na który powołują się organizatorzy kursów) jedynie WSKAZUJE, a nie NAKAZUJE jaki ma być program nauczania. I nikogo nie interesuje, że taki podział godzin można zastosować jedynie w grupach NIE większych niż 3 osoby, a kursant ma być obecny podczas ćwiczeń pozostałych dwóch uczestników grupy.
Nie dziwiłem się potem dlaczego w OCK tak odradzają egzaminy państwowe w UDT. W innej firmie (ZDZ) kursy są droższe, ale obejmują egzaminy UDT. I wcale nie każdy je zdaje. Ale tam mają praktyki z prawdziwego zdarzenia i po kursie istnieje chcociaż cień szansy, że kursant otrzyma uprawnienia UDT (które, co prawda, do niczego na razie się nie przydają). A po szkoleniu w OCK kursant nawet nie wie jak wygląda pełna paleta, a co dopiero manewrowanie obciążonym pojazdem!
Ogólnie - załamka! Bo chociaż pieniądze niewielkie (450zł) to umiejętności po takim kursie są takie same jak przed kursem.
Offline